Będę szczera:dopóki sama nie zaczęłam robić pierścionków, nie znosiłam ich nosić. Mam jeden, srebrny, który noszę już od piętnastu lat i zapewne taki stan rzeczy trwałby dalej, gdybym podczas przeglądania głębokich jak czarna dziura czeluści youtube nie znalazła kanału
Aleshii. Dziewczyna tworzy prace zachwycające, a jej tutoriale są wytłumaczone bardzo klarownie, prostym językiem (nawet jak na mój poziom angielskiego oscylującego w okolicy "Kali zjeść, Kali upolować") i obstawiam, że nawet ktoś z łapkami bardziej lewymi niż moje, byłby w stanie wykonać biżuty na podstawie jej tutków :D
Dziś na tapetę daję pierścionki. Na razie trzy, gdyż trzy inne poszły w świat bez sesji zdjęciowej, kilka okazało się bardzo niefotogeniczna (inna sprawa, że ze mnie jest taki fotograf, jak z koziego ogona waltornia), zaś jeden jest do poprawki.
Efekty mojej pracy (tutoriale do wszystkich znajdziecie na wspomnianym wyżej kanale, ja podaję tylko ich nazwy) względnie nadające się do pokazania:
1. Tak zwany Royal Beaded Ring. Tutaj w wersji niebieskiej, wykonany dla koleżanki z pracy. W sumie wykonałam takich ze cztery, ale tylko ten jeden doczekał się zdjęcia ;) Wykonany z TOHO 11/0 i 8/0 oraz koralików fasetowanych w odcieniach błękitu.
2. Spiral Galaxy Beaded Ring. W pierwszej chwili pomysł absolutnie mi się nie podobał, ale powstał, gdyż został mi w zasobach jeden koralik 8 mm w kolorze fuksji i nie bardzo miałam co z nim zrobić. Poszedł więc na pierścionek. Okazało się, że w połączeniu ze zgaszonymi fioletami, bielą i czernią wygląda całkiem ciekawie. TOHO 6/0, 11/0 oraz koraliki preciosa :)
3. Chic Beaded Ring. Prosty, dziewczęcy i dający wiele możliwości. W zasadzie zależnie od użytych koralików za każdym razem może wyglądać inaczej. U mnie zrobiony z TOHO 11/0 i 8/0, szklanego bicone oraz metalowych gwiazdek.
Pierścionki te mają swoje wady i zalety jednak według mnie, te drugie przeważają. Jasne że nie można dopasować ich obwodu, gdyż wyplatane obrączki nie dają możliwości regulacji i że trzeba używać bardzo mocnej żyłki, żeby wszystko się trzymało i nie pękło w trakcie noszenia, ale z drugiej strony tworzenie ich sprawia wiele radości (w każdym razie mnie :P), zaś pleciona z koralików obrączka na pewno nikogo nie uczuli. Serio, wiele razy słyszałam już od znajomych, że chętnie by wzięło ode mnie kolczyki/bransoletkę/naszyjnik, ale ma (ona, czy też partnerka onego) alergię na metal stosowany w półfabrykatach, nawet jeśli jest oznaczony jako antyalergiczny. W tej sytuacji wyplatanie z koralików obrączek minimalizuje ten problem. Szczerze mówiąc nie poznałam jeszcze nikogo, kto miałby alergię na szkło ;)